O szerokości szyny derotacyjnej

Szyna ma kluczowe znaczenie w leczeniu wady. Jej konsekwentne i odpowiednie używanie ma wpływ na efekt leczenia. I jest to ta część leczenia, która w największej mierze zależy tylko i wyłącznie do Ciebie. Jak zmierzyć szerokość szyny i dlaczego jest to ważne?

NIE TAKIE TRUDNE…

Aby w ogóle mówić o tym, że dana szyna jest odpowiednia dla dziecka z wrodzoną stopą końsko-szpotawą, musi spełniać określone WARUNKI. Bez nich stanie się ona dużym balastem, ciągnącym na dno leczenie.

Aby zmierzyć szerokość szyny nie trzeba posiadać obszernej wiedzy. nie trzeba także posiadać skomplikowanych przyrządów.

Szerokość szyny to odległość pomiędzy środkowymi śrubami w „krążkach” (w szynie Mitchella będzie to czarny krążek, podobnie w szynie Dobbsa), w szynie Denis Browne będzie to najczęściej metalowy krążek przymocowany do spodu buta, do którego dokręca się szynę śrubą).
Zatem szerokość szyny mierzy się od jednej środkowej śruby do drugiej środkowej śruby. Jeśli masz wątpliwości, zobacz infografiki w poście.

Skąd to wiadomo? Od producenta bezpośrednio. SZYNA MITCHELLA występuje w Polsce w 4 rozmiarach, a szyna Dobbsa (Dobbs Spring Assist) w dwóch:

Widać to dość dobrze, gdy do szyny zostanie przyłożona sztywna miarka, np. linijka.

Trudno, rzecz jasna, przedstawić ten wymiar idealnie, robiąc zdjęcie, ale myślimy, że nieco udało nam się pokazać o co chodzi?

NA CO MA WPŁYW SZEROKOŚĆ SZYNY?

Szerokość szyny wpływa w pierwszej kolejności na komfort życia dziecka. Za szeroka szyna ma przełożenie na jej tolerancję, a za tym idzie konkretny efekt leczenia: albo będzie on dobry albo żaden.
Wyobraź sobie, że jeździsz na nartach, które nie są dobrze dobrane względem Twojego wzrostu. Owszem, zjazd na nich jest możliwy, ale na pewno nie jest komfortowy. Jeśli narty są za krótkie, ryzyko utraty kontroli na stoku jest wysokie, ponieważ są one niestabilne, bardzo zwrotne, nie są w stanie utrzymać narciarza i dość mocno wibrują. Z kolei narty za długie są toporne, ciężko nimi manewrować i mocno sprężynują. W jednym i drugim przypadku jazda na takich nartach wymaga włożenia więcej siły, niż na dopasowanych. Odczuwają to nasze stawy po całym dniu „walczenia” ze sprzętem, kiedy odpoczywając, zaczynają boleć. Łatwo wtedy o urazy i złamania np. przeciążeniowe, które skutecznie wyeliminują nas ze stoku na wyciąg, ale ten szpitalny.

Szerokość szyny wpływa także na utrzymanie korekcji stopy. Gdy szyna jest szersza, w bucie pięta nie przylega dobrze do wkładki buta i „wisi” – pięta podnosi się do góry, a to jest takie zjawisko, które nie jest wskazane. Kiedy pięta wisi w powietrzu, ścięgno Achillesa skraca się. Każda zmiana położenia stawów względem siebie jest rekompensowana w innym miejscu naszego ciała: kolanie, biodrze.

ZMIANY I WNIOSKI

Kiedy nasza Fundacja zaczęła propagować dopasowanie szyny do barków, zauważyliśmy wiele profitów, które utwierdziły nas w przekonaniu, że jest to prawidłowa droga.
Kierunek jak obraliśmy w kwestii dopasowania szerokości szyny jest taki, że ma mieć ona szerokość BARKÓW (a nie ramion) – szerzej zagadnienie to omówimy niebawem, ponieważ jest ono warte uwagi.
Kiedy rodzice dopasowali dzieciom szyny i przede wszystkim wyeliminowali te sprzęty, które nie spełniają swojej funkcji, okazało się, że nastąpił wzrost tolerancji szyny derotacyjnej i obecnie, w grupie kontrolnej 100 osób, tolerancja wynosi ok. 87% (4 lata temu była ona na poziomie ok. 40-45%). Co ciekawe: dzieci stały się aktywniejsze ruchowo, ponieważ nie ograniczała ich szerokość szyny, przez którą nie były w stanie np. przekręcić się z placów na brzuch. Korekcja stopy przy takim ustawieniu została zachowana, a zgięcie grzbietowe zdecydowanie się poprawiło w tej grupie dzieci. Zmalała także ilość komplikacji skórnych w postaci np. odleżyn czy ran – występują one rzadziej. Przez to, że szyny są tolerowane lepiej i stosowane dłużej wg konkretnego schematu (o nim niebawem) – ilość niepotrzebnych operacji i chirurgicznych interwencji spadła zdecydowanie i znacznie. I to jest bardzo dobra informacja!