Odpowiedź na to pytanie z pozoru wydaje się dość oczywista: natychmiast! Takie zapisy można spotkać w wielu artykułach w Internecie, powtarzane są przez lekarzy oddziałów noworodkowych, neonatologów, pediatrów, ortopedów…
Realnie jednak rzecz ujmując, prawda o rozpoczęciu leczenia jest nieco inna.
Pytanie o najlepszy moment na rozpoczęcie leczenia pada z ust rodziców najczęściej. Niestety, informacje o jak najwcześniejszym rozpoczęciu leczenia podaje wiele portali w polskim Internecie i nie są to często portale wiarygodne pod kątem medycznym. W taki sposób nieadekwatne informacje są powielane przez blogi parentingowe oraz pseudo-medyczne.
Zgłębiliśmy ten temat, przyjrzeliśmy się badaniom, porozmawialiśmy z przeszkolonymi i kompetentnymi lekarzami, zajmującymi się leczeniem wrodzonej stopy końsko-szpotawej i okazuje się, że informacja o tym, bo rozpocząć leczenie od razu po narodzinach nie jest adekwatna do obecnej wiedzy medycznej.
Dużym zaskoczeniem dla rodzica jest, kiedy uspokajamy go i mówimy, że… leczenia nie trzeba zaczynać od razu!
Ponseti pisze w swojej książce jedynie, że w szpitalu, w którym pracował w Iowa, leczenie zaczynało się się „krótko po narodzinach” („shortly after birth”) (1) i 2-miesięczne czy 3-miesięczne dzieci zaczynały przygodę z szyną derotacyjną (można więc założyć, że leczenie rozpoczynało się w pierwszym tygodniu życia dziecka). Dla każdego to „krótko” ma inny wymiar podyktowany sytuacją, chociażby koniecznością dłuższej hospitalizacji ze względu na wcześniactwo.
Niektórzy lekarze nieco się zgrywają i mówią: „trzeba zagipsować nogi natychmiast jak już na świecie pojawiła się głowa” – myślimy, że to prześmiewcze zdanie dokładnie oddaje klimat tego narzuconego (i niekoniecznego) pośpiechu.
Leczenie końsko-szpotawej stopy powinno rozpocząć się nie później niż w pierwszych miesiącach życia. Tak to określa Raport z pierwszego europejskiego spotkania konsensusu w sprawie leczenia stopy końsko-szpotawej metodą Ponsetiego. Jak można łatwo zauważyć: nie ma pośpiechu i nie ma konieczności. Niektórzy jednak lekarze mówią, że rozpoczęcie leczenia jak dziecko ma już skończony miesiąc jest jak najbardziej optymalne. To taki wyważony czas. Podjęcie leczenia w pierwszych miesiącach życia ma wiele względów praktycznych:
Badania przeprowadzone przez Dr. Crisitnę Alves (Coimbra/ Portugalia): „Ponseti method: Does age at the beginning of treatment make a difference?” pokazały, że nie ma wielkiego znaczenia czy leczenie zacznie się od razu po urodzeniu czy po 6 miesiącu życia dziecka – efekty leczenia są porównywalne.
Ciekawe badania przeprowadzili także chińscy naukowcy pod kierownictwem Dr. Yu-Bin Liu: „Timing for Ponseti clubfoot management: does the age matter? 90 children (131 feet) with a mean follow-up of 5 years.”, którzy przebadali 90 dzieci. Grupę tę podzielono na trzy podgrupy i okazało się, że:
Nie ma konieczności gipsowania wcześniaka na oddziale intensywnej terapii. O tym także jasno wypowiada się wyżej wspomniany konsensus:
„U wcześniaków nie ma potrzeby rozpoczynania leczenia na oddziale intensywnej terapii noworodków, a leczenie należy odroczyć na kilka tygodni, aby umożliwić stopie dziecka wzrost.”
Najlepszym rozwiązaniem jest doczekanie do normalnego terminu porodu (średnio przyjmuje się, że jest to 40 tc) i dodanie „zapasu” jak u zdrowego dziecka lub więcej, gdy jest konieczność spowodowana np. stanem zdrowia.
Tym, co najlepszego możesz zrobić dla matki i dziecka po porodzie to… dać czas. Skieruj do dobrego źródła wiedzy, gdzie rodzice znajdą dobre i aktualne informacje o wadzie, jej leczeniu. Gdzie będą mieli możliwość skonfrontowania swoich wyobrażeń z doświadczeniem innych rodziców.
Jak już zostało to napisane wyżej: nie ma żadnej konieczności, by leczenie zaczynać na oddziałach natychmiast. I nie jest wskazane wywieranie presji i nacisku: daj Rodzicom wolność w wyborze drogi leczenia, specjalisty oraz możliwości. Nie strasz ich nierealnymi konsekwencjami, które nie mają żadnego naukowego i osadzonego w realiach popracia.
Rodzicu!
Naprawdę masz czas, zanim podejmiesz leczenie! Przygotuj się do niego mądrze, ponieważ leczenia nie da się cofnąć, szczególnie tego nietrafionego, a ono zostawia konsekwencje, których nie widać od razu. Często pojawiają się one na różnych etapach leczenia. Wykorzystaj dobrze czas na odpowiednie przygotowanie.
Potrzebujesz czasu, aby poznać i zrozumieć wadę. Potrzebujesz dobrze zapoznać się z leczeniem samym w sobie.
W szpitalu (po porodzie) wiele rzeczy jest w biegu i pod przymusem, bo naciska personel medyczny, bo lekarz każe, bo straszą konsekwencjami nieleczenia w postaci kalectwa i sądu, wmawiając, że robisz dziecku krzywdę.
NIE MASZ OBOWIĄZKU ZGADZAĆ SIĘ NA WSZYSTKO i to jest jasno zapisane na stronie Narodowego Funduszu Zdrowia:
„Masz prawo wyrażenia zgody na zaproponowane leczenie lub zgłoszenie sprzeciwu. Możesz nie zgodzić się np. na zaproponowany zabieg operacyjny lub badanie. Twoja zgoda lub odmowa powinny zawsze zostać poprzedzone przedstawieniem przez lekarza wyczerpującej i obiektywnej informacji na temat stanu zdrowia oraz proponowanego leczenia, jego skutków, możliwych powikłań i ewentualnych konsekwencji jego zaniechania.”
Porody są różne: jedne szybkie i łatwe, inne długotrwałe i męczące. To jest rzeczywistość bardzo dynamiczna. Stan matki i dziecka po porodzie jest różny od wyobrażeń. Szczególnie wtedy, gdy rodzi się pierwsze dziecko. Czasem rzeczywistość zaskakuje i kondycja matki nie pozawala na podjęcie leczenia szybko. Zmęczenie, stres, nagły spadek hormonalny (3-5 dni po porodzie), trudności w opiece, karmieniu….(można mnożyć i mnożyć) dają się we znaki.
Rodzicu, odpocznij i dopiero wtedy zacznij budować dobrą wiedzę. Wiedza „w biegu” dobra nie jest i nie przynosi pożądanych owoców. Może poniżej przedstawione zestawienie będzie na wyrost, ale… lokalizację mieszkania ludzie wybierają miesiącami, sprawdzając wiele parametrów, przeliczając stopy procentowe kredytu w banku, a decyzję o leczeniu dziecka podejmują w 10 minut, nie szukając rzetelnych informacji, nie analizując doświadczenia innych rodziców…
Dr Ignacy Ponseti mówił: „dajcie czas na zawiązanie więzi z matką”. Ponseti doskonale wiedział, że ta więź wymaga „chwilki” i że ona jest ważna w przebiegu leczenia.
Matka (i generalnie rodzice) są gwarantem dobrego leczenia, są ostoją bezpieczeństwa i ukojenia. By tak było, mama musi się poznać z dzieckiem, umieć rozróżniać rodzaj płaczu i potrzeby. Owszem, tego uczymy się jako rodzice przez całe życie, ale ten pierwszy etap jest najbardziej owocny. I nie ma znaczenia ilość posiadanych dzieci, bo tak naprawdę każde jest inne i trzeba uczyć się od nowa siebie. Jeśli dasz sobie czas na nauczenie się dziecka, łatwiej Ci będzie zareagować odpowiednio i rozróżnić czy dziecko płacze, ponieważ jest głodne czy odczuwa ból.
Jeśli urodził się mały człowiek ze stopą końsko-szpotawą i ma rodzeństwo to ta więź między maluchem, a starszakiem jest ważna z dwóch powodów:
Rodzinę też trzeba zapoznać z wadą, sposobem leczenia i starać się wyeliminować negatywne nastawienie. Niech rodzina będzie wsparciem. Mów jasno o swoich potrzebach i stawiaj granice, gdy ktoś z bliskich będzie usilnie namawiał Cię do zdjęcia szyny czy „że na pewno się to da wyleczyć rehabilitacją”.
Masz dużo czasu. Nie wybieraj pochopnie i nie szukaj lekarza, bo jest „najbliżej”, bo bardzo często okazuje się, że leczenie „lokalnie” w pewnym momencie przeradza się w leczenie „globalnie”. Pamiętaj o tym, że popełnionych błędów nie da się czasem już naprawić lub będzie to czasochłonne, kosztowne i wysoce niepewne. Pamiętaj także o tym, że błędy nie od razu są widoczne i często ujawniają się na różnych etapach rozwoju dziecka i na różnych etapach leczenia, a ich naprawienie wtedy może nie być możliwe.
Zdjęcia (w kolejności pojawiania się):
1. własne
2. Photo by Christian Bowen on Unsplash
3. Photo by Laura Fuhrman on Unsplash